środa, 1 listopada 2017, 16:20 przez Pawel
Bardzo przepraszam, ale wspominałem, że gram w tą grę od pierwszej edycji. Grałem też wcześniej w kilka innych gier (bez czasów). A odnoszę wrażenie, że teraz już wszyscy piszą do mnie jak do osoby, która zagrała raz w życiu i się zniechęciła po jednej grze/ jednym turnieju. Nie powiedziałem, że cały SR jest zły, a jedynie, że opcja czasowa: osoba, której pierwszej skończy się czas przegrywa automatycznie, bez względu na inne czynniki, jest moim zdaniem głupia; taka osoba nie powinna mieć więcej aktywacji, a gracz któremu czas pozostał powinien móc go w pełni wykorzystać do końca, i wtedy, jeśli nie zostały spełnione inne warunki wymagane do zwycięstwa, powinny być zliczane VP itd. Bo na początku nowej rundy, mając więcej VP i czasu od przeciwnika, przegrałem bo... skończył mi się czas. Gdybyśmy liczyli rundy może byłoby inaczej, bo sporo tych rund nam przeszło, a nikt ich nie liczył, bo o 7 rundach nie wiedziałem. Ale mniejsza z tym. Sama rozgrywka była ok. Jest jedynie niesmak z obowiązującej zasady przegrywania przez koniec czasu. Teraz wiem o 7 rundach, więc nawet z odklikiwaniem tur może to mieć sens, jeśli ma się przewagę VP, a przeciwnik nie bardzo może ją zniwelować; wystarczy się "okopać" i przeczekać.
Na CK można złapać każdego. To tylko kwestia czasu, układu na stole i szczęścia w kościach. Jak w każdej grze losowej, bo de facto WM/H to gra tyleż strategiczna co losowa. No i bitewna (choć obecnie można wygrać nie zdejmując przeciwnikowi ze stołu nawet jednego modelu; najważniejsze są CP, a nie pokonanie armii przeciwnika; ale nie o to chodzi). Ale jeśli nie masz szczęścia w kościach to nie ważne jaki masz plan, armię, itp, bo i tak nie wygrasz. Czystą strategia są szachy - obie strony mają równe szanse i siły, i liczy się tylko i wyłącznie co masz w głowie i z jakim wyprzedzeniem przewidujesz ruchy przeciwnika. I bardziej strategicznej i sprawiedliwej gry nikt jeszcze chyba nie wymyślił. A już na pewno nie są takimi gry figurkowe, gdzie zawsze są "próby balansu sił", ale tak naprawdę balansu nie ma, skille poszczególnych armii i modeli nigdy nie są "równorzędne", a nawet najlepszy "balans" zdycha kiedy do gry wchodzą kości.
Od pierwszych turniejów jakie grałem byłem za mierzeniem czasu; kiedy przeciwnik przez 20 minut rzuca jeden czar i przesuwa 2 modele to można się zdenerwować; gra powinna być w miarę dynamiczna. Ale jeśli koniec czasu jednego z graczy oznacza jego automatyczną przegraną to dla mnie jest to bez sensu. I proszę mnie nie przekonywać, że tak nie jest, bo odnosi to przeciwny skutek. Ja rozumiem punkt widzenia i zamiar twórców gry, ale idea przegranej przez koniec czasu jest, według mnie, nie przemyślana. Drugą grę graliśmy bez zegara w ogóle, i jakoś nie było problemu z dynamiką; czas powinien wymuszać dynamikę, ale jeśli może stać się ważniejszy od wszelkich innych warunków, to ja nie widzę w tym nic zabawnego.