Witam.
Nie wiem czy uda mi się być, ale chciałbym poruszyć dwie kwestie, które zaobserwowałem na poprzedniej imprezie...
1. Death clock.
Zawsze uważałem, że każdy gracz powinien mieć tyle samo czasu na grę i podoba mi się granie z zegarem. Ale...
Obaj gracze mają powiedzmy po 60 minut na grę. Dochodzi do sytuacji w której pierwszemu graczowi zostało 2 min 30 sek, a drugiemu 1 min 30 sek. Gracz pierwszy wygrywa na punkty. I teraz:
W dwie minuty nic nie zrobisz tak naprawdę. Czas skończy się nim przeprowadzisz dwie pierwsze fazy. No może będziesz jeszcze w stanie aktywować jakiś jeden model. Tak więc przychodzi tura 1 gracza. Według tych zasad powinien on po prostu przeczekać minimalny wymagany czas (15 sek), i kliknąć czas. W ten sposób przeklika 10 tur, podczas gdy gracz 2 tylko 6, i w ten sposób gracz 1 wygra na czas. Jeśli natomiast postanowi normalnie grać do końca, jak zrobiłem ja na ostatnim turnieju, to przegra bo skończy mu się czas, nawet jeśli wygrywa na punkty. Tak więc system ten skłania w ostatnich minutach gry, jeśli ma się przewagę czasu i punktów zwycięstwa, do zwykłego "przewijania tur" zamiast gry. Totalnie bez sensu. Rozumiem, że gracz 1 kończy swój czas, po czym swój czas może skończyć gracz 2 i wtedy liczymy kto wygrał. Ale ten system death clocka jest bez sensu. W sytuacji jaką miałem ostatnio w ostatniej grze, największym błędem jaki popełniłem było granie do końca (co uznałem za najbardziej sportowe zachowanie w grze dla przyjemności) zamiast przewijanie tur. I dla jasności: NIE MAM ŻADNYCH ZASTRZEŻEŃ DO MOJEGO PRZECIWNIKA. Grało mi się bardzo fajnie. Ta gra jedynie ujawniła głupotę rozwiązania death clock w sytuacji kiedy obaj gracze mają mało czasu, przy czym wygrywający ma go minimalnie więcej od przegrywającego (na punkty). W takiej sytuacji dalsza aktywna gra jest zwykłą samobóją. Proponowałbym przemyślenie tego problemu, bo nie ukrywam że jest to idiotyzm. Albo przewijanie tur i "wydojenie" przeciwnika na czas (mało sportowe, a już na pewno nie zabawne), albo przegrana przez koniec czasu (mimo posiadania go teoretycznie więcej). Według mnie obaj gracze powinni móc wykorzystać swój czas do końca (koniec czasu - koniec aktywacji według normalnych zasad końca czasu) i wtedy sprawdzanie kto wygrał. A nie przegrana na czas mimo wygrywania w punktach zwycięstwa, przy różnicy czasu 1 czy dwóch minut.
2. Sprawa druga. Może się mylę, ale kiedy kończę aktywację modelu/ oddziału, a już na pewno kiedy swoją turę rozpoczyna przeciwnik, nie mogę zmieniać orientacji modeli, tak żeby "stały odwrócone w dobrą (korzystną dla mnie) stronę". Front arc i back arc jest w tej grze ważny, a nawet bardzo ważny (LOS, free strike, itp.). Stąd wymóg zaznaczania front i back arców, a przy ich braku, zasada że określa je położenie ramion modelu, o ile gracze wcześniej nie umówią się (ustalą) inaczej. Stąd sytuacja kiedy przeciwnik na początku mojej tury zmienia sobie orientacje swoich modeli na stole, bo nie ma zaznaczonych (lub są słabo zaznaczone) FA i BA, jest chyba raczej nie dopuszczalna. Obojętne czy w grze dla zabawy czy turniejowej. W tej kwestii zasady są jasne. Orientacja modelu może być zmieniana podczas jego aktywacji, a nie po jej zakończeniu, w turze przeciwnika. Jeśli ktoś zwraca uwagę na drobnostki, to tym bardziej powinien znać podstawowe zasady. A podczas jednej z gier mój przeciwnik tak właśnie zrobił, po czym miał pretensje, dlaczego zwracam mu na to uwagę i że się czepiam :] No hellooo.
A poza tymi dwoma drobiazgami poprzedni turniej sam w sobie fajny
Grało się fajnie dowiedziałem się i nauczyłem kilku nowych rzeczy. Jeśli czas mi pozwoli to postaram(y) się przyjechać.
Pozdrawiam