OK. Panowie, ja tylko tak rzuciłem, nie szukając dokładniejszego rozwiązania. Ale jeśli gracz umie gospodarować zasobem czasu to nie dojdzie do sytuacji, gdzie przeciwnik będzie miał nad nim "2 rundy" czasu przewagi
Ma być sprawiedliwiej...? Czas gry: 2 godziny (na przykład). Czas tury: 10 minut na turę gracza (co daje w sumie 6 tur w godzinie). Dla obu graczy. Obaj gracze kończą w tej samej rundzie. Koniec czasu oznacza koniec aktywacji, a nie przegraną. Po dwóch godzinach - sześciu rundach - (o ile żaden z graczy nie wygra wcześniej poprzez spełnienie odpowiednich warunków) następuje koniec gry i określenie zwycięzcy poprzez zliczenie CP, VP, itd. Obaj gracze mają tyle samo czasu, tyle samo rund, i nie ma automatycznej przegranej przez koniec czasu. Oczywiście teraz padnie zarzut, że ktoś robi turę w mniej niż 10 minut, lub że pierwsza tura to zwykły bieg więc nie potrzeba aż tyle czasu, a w jakiejś turze z kolei gracz może potrzebować więcej czasu. OK, gracz może raz na grę wydłużyć swoją turę o 5 minut (w sumie 15 minut); biorąc pod uwagę, że niektórzy potrafią ponoć zrobić turę w 2 minuty (ja nie potrafię), to 15 minut to mnóóóstwo czasu. Poza tym mogę przytoczyć wypowiedź: Te 10 minut to zasób, którym trzeba gospodarować... Ale mniejsza już z tym
A WM/H to nie szachy, gdzie obie strony mają identyczne szanse i możliwości techniczne i liczy się tylko taktyka, o czym pisałem już wcześniej. W zasadzie to na czas free strików, zapisywania uszkodzeń czy rozliczania efektów przez przeciwnika, powinno się w obecnym systemie, przełączać czas na czas przeciwnika, bo de facto robiąc to w turze aktywnego gracza pasywny gracz zabiera czas gry aktywnego
Podsumowując, aby nikt nie poczuł się urażony, cała ta dyskusja, w myśl oficjalnych zasad jest czysto akademicka, gdyż odnośnie oficjalnych zasad to zmian musieliby dokonać oficjalnie twórcy gry. Ale podyskutować można. I szukać rozwiązań choćby teoretycznie
Gra wciąż się zmienia, więc może coś z takich rozmów kiedyś wyniknie in plus