conversion policy

[Ice-T]

no niestety GW traci tylko fortunę na tysiacach pozwów. Wystarczy sprawdzić w ich niedawnym oswiadczeniu ile wydali na prawników

Ad. King.com Limited i Candy:
Nie mają, bo ich znak towarowy ma w amerykańskim urzędzie patentowym status abandoned after publication. Nie mam specjalnie czasu, żeby dochodzić dlaczego, ale jeżeli miałbym zgadywać to stało sie to w wyniku sprzeciwów, na złożenie których jest u nich bodajże miesiąc po publikacji (która właśnie po to jest). Także nic zastrzeżone nie jest. Dalej - to, że wniosek King.com Limited doszedł do momentu publikacji wynika raczej z charakteru postępowań przed organami patentowymi - głupoty można uwalić często dopiero na etapie postępowania sądowego. Masz więc sytuację, w której spółka posiada zarejestrowany znak towarowy, którego zastrzeżenia są sformulowane w sposób uniemożliwiający dochodzenie roszczeń na jego podstawie. Elementarną zasadą jest tutaj również niemożność zastrzeżenia oznaczenia deskryptywnego, np. ryba, zielony i właśnie słodycze.

Po drugie, zastrzeżenie znaku towarowego nie oznacza przywłaszczenia sobie prawa do słowa, które w tym znaku występuje. Masz określony zakres działalności, dla których używanie słowa identyfikowanego z określoną marką jest zastrzeżone dla posiadacza marki. Ponadto, posiadacz musi wykazać, że wykorzystanie tego słowa zostało dokonane w sposób, który wprowadziłby przeciętnego racjonalnego uczestnika rynku (w tym przypadku gier komputerowych) do błędu polegającego na utożsamieniu produktu z marką, do której przynależy znak towarowy. Jeżeli robisz produkt zbliżony i nazywasz go w sposób, który sugeruje powiązanie ze znaną marką - masz problem. Jeżeli robisz symulaotr striptizerki i nazywasz go Candy, to problemu nie będzie.

Z legalnego punktu widzenia zastrzeżenie, o którym mowa nie ma praktycznie żadnego znaczenia - również w kontekście potencjalnego sądowego zakazu stosowania oznaczenia na czas procesu, który jest bardzo mało prawdopodobny. Inna sprawa, że duzi gracze na rynku często stosują takie gówno warte znaki towarowe, żeby postraszyć konkurencję, której nie stać na prawnika.

Ad. GW v. Chapterhouse:
Niestety w dziedzinie produktów kompatybilnych z produktami innych firm zabawa jest skomplikowana i bardzo kazuistyczna. Prawnicy GW jeszcze sporo sobie na tego typu sprawach zarobią. Zwłaszcza, że "na Internetach" wszem i wobec roztrąbiono, że GW poległo i można produkować bitzy, jak dusza zapragnie. A tak nie jest.

Jako prawnik z doświadczeniem w "walce", jak na razie skutecznej, z GW mogę powiedzieć jedno - to co kolega pisze o pismach pozasądowych i wymyślaniu bzdurnych zarzutów to święta prawda. I zgadzam się że wiele firm może nie być stać na obsługę prawną w tym zakresie, bo trzeba znaleźć prawnika nie tylko kumającego prawo autorskie, ale jeszcze najlepiej jakby był obeznany w rynku gier figurkowych. Według mojej oceny takich w Polsce jest chyba ze 3-4. Mogę to powiedzieć po korespondencji z wynajętą przez GW kancelarią polską, gdzie mój adwersarz w prawie autorskim się orientował, ale co do przykładów z rynku kier figurkowych to walił jak łysy warkoczem o kant kuli i bardzo łatwo było wykazać mu niekompetencję, a co za tym idzie, spacyfikować.