Privateerowi hejterzy? Po prostu uwielbiam ten internetowy trend żeby jakąkolwiek krytykę czegokolwiek, nazywać "hejtowaniem". No bo przecież wszyscy wiedzą, że świat składa się z samych pozytywnych rzeczy i tylko ci głupi, zawistni ludzie próbują wmawiać, że jest inaczej
To, że młotki mają pozycję dominującą na rynku, obecnie wynika już chyba tylko z sentymentu graczy i obecności Warhammera w mainstreamie - dzięki kilku wysokobudżetowym grom i ładnym trailerom, właściwie każda osoba, która interesuje się rynkiem gier komputerowych automatycznie zdaje sobie sprawę z istnienia figurkowego pierwowzoru. Z moich obserwacji wynika, że stąd też pochodzi spora część nowych graczy systemów GW - ktoś sobie zagrał w takie Dawn of War, spodobało mu się lore (i które rzeczywiście jest ciekawe) i zainteresował się tematem figurek. Poza tym figurki od GW niezaprzeczalnie są ładne i na tym chyba kończą się pozytywne rzeczy, które mogę powiedzieć o Warhammerach. Reszta aspektów młotka to niestety straszna kupa, kupno armii jest diabelnie drogie (nie mówię tu o używanych figsach), zasady są pisane pod manipulację sprzedażą modeli a nie w celu zachowania balansu, nierówne traktowanie armii - wchodzi nowa edycja a tylko część armii dostaje nowe armybooki (i to w dość dużych odstępach czasu), dodatkowo dochodzi okazjonalne kasowanie całej armii, bo kto by tam się przejmował ludźmi, którzy grali kiedyś np. Kislevem, chcą grać dalej to niech kupią nową armię - logika GW. Sposób w jaki GW funkcjonuje jest strasznie odrzucający, sam kiedyś chciałem zacząć grać w WFB Bretonią, ale zagłębiłem się nieco w temat i wyszło, że armybook dla nich był 2 edycje w tył i nowego raczej nie ma się specjalnie co spodziewać, bo to armia nie topowa, a więc słabo się sprzedająca, a tym samym GW nie opłaca się przy niej grzebać. Słodko.
Serio, sposób w jaki PP traktuje swoje systemy pod każdym względem przebija praktyki GW, więc w mojej ocenie pytaniem nie jest "czy warmahordy zdetronizują kiedyś warhammery" tylko "kiedy"