[phpBB Debug] PHP Warning: in file [ROOT]/includes/bbcode.php on line 483: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Warning: in file [ROOT]/includes/bbcode.php on line 483: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Warning: in file [ROOT]/includes/bbcode.php on line 483: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Warning: in file [ROOT]/includes/bbcode.php on line 483: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Warning: in file [ROOT]/includes/bbcode.php on line 483: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Warning: in file [ROOT]/includes/bbcode.php on line 483: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Warning: in file [ROOT]/includes/bbcode.php on line 483: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Warning: in file [ROOT]/includes/bbcode.php on line 483: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Warning: in file [ROOT]/includes/bbcode.php on line 483: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Warning: in file [ROOT]/includes/bbcode.php on line 483: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Warning: in file [ROOT]/includes/bbcode.php on line 483: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Warning: in file [ROOT]/includes/bbcode.php on line 483: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Warning: in file [ROOT]/includes/bbcode.php on line 483: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Warning: in file [ROOT]/includes/bbcode.php on line 483: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Warning: in file [ROOT]/includes/bbcode.php on line 483: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Warning: in file [ROOT]/includes/bbcode.php on line 483: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Warning: in file [ROOT]/includes/bbcode.php on line 483: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Warning: in file [ROOT]/includes/bbcode.php on line 483: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Warning: in file [ROOT]/includes/bbcode.php on line 483: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Warning: in file [ROOT]/includes/bbcode.php on line 483: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Warning: in file [ROOT]/includes/bbcode.php on line 483: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Warning: in file [ROOT]/includes/bbcode.php on line 483: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Warning: in file [ROOT]/includes/bbcode.php on line 483: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Warning: in file [ROOT]/includes/bbcode.php on line 483: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Warning: in file [ROOT]/includes/bbcode.php on line 483: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Warning: in file [ROOT]/includes/bbcode.php on line 483: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Warning: in file [ROOT]/includes/bbcode.php on line 112: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Warning: in file [ROOT]/includes/bbcode.php on line 112: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Warning: in file [ROOT]/includes/bbcode.php on line 112: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Warning: in file [ROOT]/includes/functions.php on line 4688: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at [ROOT]/includes/functions.php:3823)
[phpBB Debug] PHP Warning: in file [ROOT]/includes/functions.php on line 4690: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at [ROOT]/includes/functions.php:3823)
[phpBB Debug] PHP Warning: in file [ROOT]/includes/functions.php on line 4691: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at [ROOT]/includes/functions.php:3823)
[phpBB Debug] PHP Warning: in file [ROOT]/includes/functions.php on line 4692: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at [ROOT]/includes/functions.php:3823)
WARMACHINA • Zobacz temat - Moje gry na WTC
FAQ  •  Zarejestruj  •  Zaloguj

Moje gry na WTC

<<

kondzioro

Posty: 1370

Dołączył(a): poniedziałek, 18 lutego 2013, 18:56

Frakcja: Cryx

Post wtorek, 7 października 2014, 16:36

Moje gry na WTC

Stworzyłem oddzielny wątek jako, że w temacie WTC raport zaraz zginąłby pod nawałem postów, a myślę że być może znajdzie się tutaj coś wartościowego dla przyszłych selekcjonerów.

Zaczynając od początku zostałem wybrany na czwartego i od razu wiadomo było, że będę grać piratami plus czymś. Próbowałem kilka buildów specjalnie z myślą o drużynówce (np. eAsphyxious na pHaley), ale po DTMach stwierdziłem, że jednak trzeba wziąć drugą solidną rozpę, której dobre MU w większości pokrywają się z tymi pierwszej, żeby nie mieć problemów ze spalaniem pierwszej listy. I w ten sposób powstała rozpa Gorka3, która zagrałem do tej pory ponad 20 gry i do końca być może jeszcze jej nie czuję, ale przegrałem do tej pory nią tylko dwa razy (Arhain i Riv). Do tego piratami zagrałem pewnie grubo ponad 50 gier, a być może i więcej, oraz starałem się w miarę moich możliwości dawać moim współtowarzyszom z Wawy szansę ogrania się z innymi Cryxami z WTC (Arhain i Torres).

Jechaliśmy tam żeby wygrać, wydaje mi się jak każda inna drużyna, ale tak patrząc realnie to ja osobiście byłbym bardzo zadowolony z wyniku 5:1, do którego zabrakło naprawdę niewiele, a uważam że 4:2 jest b. solidnym występem naszej drużyny.

Bitwa nr 1 - USA Stripes
Już na samym początku b. ciężka przeprawa. My wszyscy zestresowani, bo pierwsza bitwa, a tu jeszcze Hameryka. No trudno, trzeba ich pokonać. Ze stresu zgubiłem swoją czapkę zwycięstwa, przez co pewnie koniec końców przegraliśmy ;)
Parowanie:
Wygraliśmy rzut i postanowiliśmy, że wybierać będziemy tereny i dwa MU, oddając im 3. Parowanie wyszło bardzo dobrze wg. naszej aplikacji. Rzuciliśmy biednego Torresa na pożarcie pHaley z dwoma kolosami. Ja miałem 40% przeciwko eVayl. Arhain, Chomik i Pyra mieli zaznaczone po 60% odpowiednio przeciwko Cryxowi, Khadorowi i Oborze.
Moja gra:
Incoming. Charles wygrał rzut na zaczynanie, obie strony były plus minus takie same, na środku było jeziorko, ja miałem trencha naprzeciwko jego strefy. Wiedziałem, że na dłuższą metę raczej przegram na attrition z eVayl, więc starałem się grać tak, żeby skusić Charlesa, żeby jak najbliżej nią podszedł. W swojej drugiej turze on zrobił błąd i wpuściłem za darmo trzy dorobione McThralle na Scytheana bez żadnego def czaru/animusa jednak od 6 tylko jeden combopunch wszedł i nic za bardzo nie zrobił (wcześniej ten scythean miał już z 6-7 dmg zadanych). Poza tym znowu było smyrando. W swojej turze nr 3 Charles czyści swoją strefę i dominuje za punkt. Myślę, że to moja szansa, mam CK jeżeli uda się przesunąć Scytheana z Admonition z drogi do Vayl. Żeby go podpuścić podchodzę 5" od niego Admonią i albo się ruszy, albo zdejmuję Admonition za friko. Tutaj on ma dwie opcje: albo przesuwa się z drogi do Vayl, gdzie ja mam CK, albo zastawia eVayl i ja featuje na attrition i powinienem zabić dwa Scytheany i Anioła. On robi drogę do Vayli. Wiedziałem już wtedy, że jesteśmy 0:2, więc myślę super! Wszystko ustawiam zajebiście, aktywuje Deneghrę, podchodzę do Shreddera, odpalam feata, ciapam tego Shredera lagą i mam już rzucić Scourge'a w Vayl i ogarniam, że wyczyściłem drogę dla kurczaka, ale go nie ruszyłem. Myślę sobie, że dawno tak nie dałem dupy i drużyna przegra przez mój stres i głupotę. W takim razie kampie foki i próbuję grać na attrition z Deneghrą stojącą na czele mojej armii. Zabijam tylko jednego Scythana, rzucam mu jakieś modele na pysk. Do tego mam tylko 20 minut, bo bardzo długo kminiłem nad tym CK (plan był taki, że w Vaylę na dwóch furiach, bez Tenacity, na moim feacie leci z puppetmasterowany zboostowany scourge od 6, venom, jeden dorobiony McThrall i jeden Sea Dog z NQ w bąblu Hawk). Czekając na zmiażdżenie na attrition ku mojemu zdziwieniu Charles idzie w CK. Dostałem Oblitę w pysk, Icy Gripa, zfeatowany strzał z rawagory (pudło), anioła (nie przebił zbroi), niezfeatowany strzał z anioła i stingera. Ja modląc się przy każdym strzale ogarniam pod koniec, że zostałem na 8 kropkach. To zostaje ogień. Charles rzuca 9 i zostaje na jednej kropie. W swojej turze zabijam bez problemu eVaylę. Głupi błąd w grze i zamiast wygrać skillem wygrałem fartem. No zdarza się. Cieszę się jak głupi i dowiaduje się, że tylko mi się udało. Chomik przegrał na czas potrzebując rzucić 3 na jednej kości na odległość rzutu, Karol dostaje CK na dwie tury, przy sporej przewadze na attrition dlatego, że w swojej turze poprzedzającej CK nie jest w stanie trafić wardersami w wardersów z eleapami żeby zczyścić kilka nyssek. Myślę sobie, że trochę kiepsko, ale mamy jeszcze 5 gier do wygrania.

Bitwa nr 2 - Portugal Prime
Wiedzieliśmy, że to raczej kiepska drużyna, ale nie chcieliśmy przegrać drugiej bitwy. Parowanie było raczej po naszej stronie.
Moja gra:
Grałem Gorkiem3 na tiery Rashetha. Do tego supply&demand, czyli killbox. Od początku wiedziałem, że prędzej czy później wejdzie mi CK, a na attrition raczej przegram. Obiegam satyrkami dookoła, przy okazji wyjmując krokodyle. Nie ruszam w ogóle bestii. W trakcie obiegania, udało się wpuścić jednego incorporeal soulhuntera w Rashetha, zaangażowawszy oba BB. Wbijam mu chyba za 10. Z dwie tury później mam CK. Na dupie Rashethe mam 4 raiderki, w tym Sea Witch z minifeatem, przed nim Helldivera z 1 focusem. Goreshade wjeżdża 12" do przodu, odpala feata mrożąc Rashetha i BB. On ma 4 furie. Zaczynam syphon boltować, on nie od razu transferuje dmg, przez co wpuszczam 4 syfony, które same go zabijają. Drużyna idzie 5:0, co nie dziwi, ponieważ Portugalczycy nie należą do topu światowego.

Bitwa nr 3 - United Nations
W mojej opinii bardzo mocna drużyna. Zostaliśmy z takimi sobie pairingami. Torres miał 50/50 z eVaylą, Karol miał lekką przewagę przeciwko Rahnowi, Chomik wydawalo się nam, że ma przewagę z Katem, Pyra dostaje autowpierdziel od eLicha, ja mam bardzo pod górę z pNemo.
Moja gra:
Into the Breach. Wiedziałem, że jest raczej bardzo źle. Ale miałem pomysł na grę Gorkiem, a mianowicie wykorzystać to, że prawdopodobnie tylko stormwall będzie pilnował strefy, więc agresywnie dominować flagę, a w razie tego, że stormwall by do mnie podszedł pojechałbym i zdominował strefę. Tereny był takie, że on po swojej stronie naprzeciwko flagi miał trench, a na środku stoły był trudny teren. On zaczynał. Wystawiam się w pierwszej turze na Chain Lightiningi w Satyxisy, mając nadzieję, że w zamian Gorek zabije Thorna. Zabija mi z 3 raiderki i zostawia Kapitankę na jednej kropce. Tutaj popełnia błąd, który kosztuje go grę, dobija ją Eiryss. Myślę, że jestem w domu, 5 satyxis kombinuje się z szefowej w Eiryss zabijając ją. Reszta biegnie do trencha angazująć Blazersów. Kawalerie biegną bardzo na flankach. Na prawej oba MW. Niestety mylę się o jakieś 0,5" i Goreshade nie może doszarżować do Thorna, więc rzuca na siebie Occultację i szarżuje gdzieś do przodu, żeby w następnej turze dominować flagę. Następnie Daniel ma mega rzuty zabijając mi zaangażowane satyxisy w Trenchu i trochę się zaczynam bać. Ja w swojej turze biegnę Soulhunterami do trencha, żeby zaangażować Blazersów. Mam farta bo jeden Mechanithrall na wiwat zabija Blazersa, wbijam kila innych w stormwalla, cośtam go skrobiąc. Bane Cavalery próbuje obiec Stormwalla i dostać się do Nemo, który stoi na krawędzi stołu. On w swojej robi kolejny błąd, nie kontestując mi flagi (wrzucił poda żeby zabić McThralla). Potem próbuje tam dobiec Thornem, ale ma za krótko. Ma trochę pecha, bo nie trafia na 9 z boostem i arcane secretsami w soulhunterów, i dopiero drugie błyskawice na nich lądują cośtam zabijająć. W tym momencie ja jestem w domu. Robię ride-by-attack Gorkiem żeby zamrozić Thorna i się cofam do flagi. On mnie dorzyna na drugiej flance. Ja mam trochę pecha przy biciu w objective i zostawiam go na kilku kropach. 3:0 dla mnie. Jego tura, okazuje się, że Thorn jest poza kontrolą, więc się nie odmrozi. Daniel próbuje sobie oczyścić drogę żeby Stormwall doszedł contestować flagę. Rzuca w niego pioruny z Arcane Secretsami. Ja śmiejąc się krzycze: Triple Ones!. Niestety rzeczywiście rzucił trzy pały. W tym momencie mówi, że ma dosyć. Obraca Stormwalla i zabija sobie Nemo. W tym momencie dowiaduje się, że jest 2:2. Zostaje gra Karola z Rahnem, gdzie wyglądało ciężko i Karol wygrał na czas, ale retrospektywnie jego przeciwnik nie miał jak wyjąć mu wszystkiego ze strefy i zascorować ostatnich dwóch punktów.

Potem idziemy jeść, pić i ja idę wcześnie spać, bo jestem nieżywy. 3:0 pierwszego dnia i dwie gry pod górę, byłem bardzo zadowolny.

Resztę opiszę wieczorem, bo muszę wychodzić na zajęcia.
<<

kondzioro

Posty: 1370

Dołączył(a): poniedziałek, 18 lutego 2013, 18:56

Frakcja: Cryx

Post wtorek, 7 października 2014, 16:36

Re: Moje gry na WTC

Dzień 2

Bitwa nr 4 - Finland White
Po wnioskach z dnia poprzedniego postanowiliśmy zmienić taktykę parowania, jeżeli my wygramy rzut to wybieramy 3 pairingi. Tereny i tak na tych stołach prawie w ogóle nie grały. Trafiła nam się ciężka drużyna do parowania, był tam bardzo skew Khador Tatu Purhonenena (devastator spam + Doomsi), z którym chcę grać praktycznie tylko ja. Na szczęście udało się wymusić na nich taki MU i do tego mieliśmy: Arhain vs pSkarre z 2x Helldiver (w mojej opinii autowpierdziel dla Calandry), Pyra grał z eDeneghrą (50/50), Chomik grał mirrora z eBaldurem (60/40), Torres z eMorvahną (50/50 z tym, że Torres tutaj czuł się pewnie). Więc suma sumarum w pairingach był remis i zależało od gry.
Bitwa:
Tatu wybrał devastatory pod Butcherem3, ja wygrałem rzut i zaczynałem, żeby zdobyć jak najwięcej terenu, na którym on nie będzie mógł mnie zassasynować. Cały czas lamentował, że ma MU pod górę i nie wie jak to wyciągnie i że poświęcił się dla drużyny. Widać było, że już od początku próbuje mnie zagadać na cenne sekundy. Po wystawieniu poszedł do toalety, więc zastopowałem mu na ten czas zegar, ale umówilismy się, że w przypadku dicedowna ja wygrywam. Zaczęło się tak, że ja biegnę do przodu, on podzielił swoją armię na dwie strefy outflanka, po dwa devastatory, po prawej kell + madelyn, po lewej widowmakerzy z szefem. Do tego w prawej strefie stał ten głupi teren obstacle, czy jak to się nazywa. W swojej turze wybrałem, że będę próbował scorować w drugiej strefie. Następnie zaczęło się bicie (małoefektywne) devastatorów w lewej strefie. Przy okazji powoli wybijałem widowmakerów. W międzyczasie on zrobił dwa błędy: wystawił psa na combine z trzech piratów - wytoughował, oraz wystawił madelyn na to samo, a eyiryss stała 2" od niej i oczywko z suckera nie zabiłem jej na dwóch pałach... Po jakichś 30 minutach gry ubiłem pierwszego devastatora, w międzyczasie otaczając te dwa po prawej stronie. Następnie wiedziałem, że z drugim już nie zdążę w czasie i ustawiłem na niego pułapkę złożoną z Kombinatu. Na szczęście nie uciekł z zasięgu szarży trójcy i trzy razy weapon majstry szarżujące na -9, potem na -5 ubiły go (miał już z połowę wbitą przez McThralle) i zrobiły mi Reapera. Tutaj wiedziałem, że jestem w domu, ale miałem tylko 5 minut na zegarze. Poświęciłem Syrenę, żeby zshadowbindowała leżącego butchera i zabiłem jednego argusa i zascorowałem 1 pkt. Następnie Tatu cośtam mi pozabijał, wsadził madelyn, argusa i psa do strefy. Ja znowu knockdown w Butchera żeby nie było vengeanca, zabiłem contestujące modele i 2:0. Zostało mi jakieś 8 minut. W międzyczasie wiedziałem, że Chomikowi nie wyszła assasynacja, Torres wygrał, Pyra przegrał. Grałem bez spiny, bo mysłałem, że Karol wtopi z pSkarrą, no bo już bez przesady, niektóre MU są strasznie ciężkie do wygrania, a z tego co patrzyłem z boku to mu jeszcze kości niezbyt szły. No i w tym momencie Karol podaje rękę przeciwnikowi, bo wygrał i jest 2:2. To ja łapię mega spinę, bo czasu mało, a dopiero 2 pkt. W następnej turze Tatu wrzuca do strefy Marksmana, Orina i Butcher zabija mi Node'a i cośtam jeszcze. Ja mam turę spiny, którą pieprzę i nic nie zabijam (zapominam o stealthie), potem lepiej się pozycjonuje resztą. Jego tura zabija mi Hawk i cośtam może jeszcze. Moja tura zaczynam z 4 minutami. Withershadow podchodzi i magicznymi pociskami ubija oba contestujące modele. Mam 3 minuty, on ma w strefie samego Butchera. Próbuje szarżować do przodu na wiwat, ale zapomina, że bez psów nie ma pathfindera i pali szarżę i oddaje mi turę. Ja oczyszczam drogę dla Deneghry i robię homerun do strefy, jest 5:0, wygrywamy 3:2! W tym momencie jestem nabuzowany jak cholera i czuję, że mogę wygrać wszystko ;) Co ciekawe w tej bitwie nie użyłem feata :) Dalej jesteśmy w grze.

Bitwa nr 5 - Słowacja
Przegrywam rzut na parowanie i mamy dwa pairingi. Generalnie parowanie wyszło nam tak sobie, bo mieliśmy Torresa w mirrorze, gdzie czuł się bardzo dobrze, Chomika, który tak sobie czuł się z Morghoulem ze względu na nieogranie z tym casterem, Arhaina, który dobrze się czuł z Yarem, Pyrę, który wziął na klatę Fisty Martina i ja grałem z Lucantem Mateja.
Bitwa:
Generalnie strasznie przeszacowałem ten MU na moją korzyść, bo tak naprawdę było dla mnie bardzo ciężko. Watcher jest strasznie mocnym czarem na tym casterze i przez moje nieogranie i strach przed nim grałem strasznie słabo, nie zabijając praktycznie nic. W skrócie to ja biegnę do niego i ginę, a co zabiję to sobie wskrzesza. Mamy po 20 minut na zegarku, wiem, że wygrywamy 2:1, ale u Pyry to słabo wygląda. Myślę sobie no nic, trzeba zagrać tak jak strasznie tego nie lubię, czyli spróbować wytrwać na czas. Szczególnie, że Matej nie grał najszybciej. No i zacząłem ruszać modele tak, żeby on miał jak największe problemy z aktywacją. Udało się, kończąc na mega spinie, bo mi też się kończył czas i skończyliśmy w sytuacji 4:2 dla niego i początku jego tury, gdzie musiał mi zabić 2 McThralle i jednego członka kombinatu. Strasznie nie lubię tak grać i tak wygrywać, ale to turniej drużynowy. W międzyczasie dowiedzieliśmy się, że Pyra przegrał i to była decydująca gra. Pogratulowałem Matejowi, że zagrał tą bitwę dużo lepiej niż ja i ruszyliśmy dalej.

Bitwa nr 6- Australia Gold
Bardzo się cieszyłem na ten pairing, bo bardzo chciałem zagrać z jakimś Australijczykiem. Co nie zmienia faktu, że to była jedna z najgorszych dla nas drużyn w parowaniu. Ogólnie wyszliśmy z niego b. dobrze: Pyra miał 50/50 z Khadorem, Torresa rzuciliśmy Trollom na pożarcie, ja grałem z Issyrią (50/50, ale dobrze się czułem i zaznaczyłem 60/40), Arhain grał z Gortenem (60/40) i Chomik wziął na klatę Fisty mówiąc, że czuje się źle, ale jest 50/50. Serio ta drużyna miała na nas tak dobre rozpy, że takie parowanie było dla nas sukcesem.
Bitwa:
Jeff wybrał Issyrię i dał mi stronę z lasem na przeciwko jednej strefy i polem na przeciwko drugiej. Był drugi, co jest strasznie ważne na Process of Elimination. Widać było, że chce dwa razy zczyścić strefę i iść do domu. Ja rozstawiłem się równomiernie, nie wiedząc, w którą strefę będzie iść. Gra była bardzo wymagająca, w swojej drugiej, odpalił feata, wyczyścił strefę i zascorował 3 punkty. Potem był mój feat, prawie zabiłem Hyperiona, wrzuciłem do strefy co mogłem, żeby on tego nie wyczyścił, w "swojej strefie" zabiłem ponad połowę halabardników. W jego zabiłem z 3-4 mage hunterów. Potem on próbuje mnie wyczyścić, Hyperion stał na 3 kropkach (miałem serio dobre rzuty), udało mu się go naprawić, czyści mi strefę. Na koniec okazało się, że został mi nieruszony kurczak. Moja tura i wiem, że jak nie zjebię to mam grę w kieszeni. Czyszczę swoją strefę, ale nie zabijam objectiva, rzucam tam tylko parasite'a, Deneghra stoi w lesie, zabijam Hyperiona, wrzucam znowu co mogę w strefę. Wiem, że on ni ma jak mi tego zabić (3 członków kombajnu, dougal, kurczak vs Discordia, Issyria, i jakichś 6 mage hunterów, którzy nie mogą celować do kombinatu). Wyjątkowo dobrze mu to poszło, bo zabił dougala, dwóch kombajnistów i kurczaka. W tej samej turze Mage Hunter Assasynka szarża w Deneghrę. Trafia od 9, ale jak by mnie trafił to by mnie zabiła. Uff. Ja w swojej zabijam objective, seductionuje Assasynkę i wychodzę nią ze strefy ustawiając ją dupą do mojej armii, ale jej nie zabijam, znowu wrzucam co mogę do strefy, łącznie z Hawk we wreck markerze kolosa i na górze. Szarżuję też syreną w discordię shadowbindując ją. Jeff w swojej turze nie ma jak wyczyścić strefy. Rusza się Issyrią i rzuca Velocity i rzuca na mnie Blinding Lighta. Aktywuje Discordię i próbuje do mnie podejść zapominając o shadow bindzie. Zostaje mu Assasynka. Odwraca się i podchodzi do Deneghry i bije mnie. Ja mam serce w przełyku. I tak wiem, że przegraliśmy, ale mam spore szanse pójść 6:0. Trafia od 7. Trafił. Teraz dmg. Rzuca 11 na trzech kościach, wbijając 12 dmg, przeżywam. Rzuciłby 13 i bym przegrał. W mojej turze mam niecałe 3 minuty, więc po prostu seduction w assasynkę, wychodzę nią ze strefy i zdobym 2 pky na 5:3. Świetna gra na koniec turnieju. I udaje się pójść 6:0 :) Potem moja radość mija, bo szukam ponad 20 minut swojej torby na figurki, kompletnie omijając ceremonię nagród.

Podsumowanie:
Mój wynik osobiście bardzo mnie cieszy, sam się tego nie spodziewałem, szczególnie, że MU nie miałem z górki. Dziękuję bardzo za doping na miejscu, naprawdę czułem się jakbym grał dla was, co chyba w sumie dało mi tyle determinacji, żeby wyciągnąć np. grę z Matejem. Szczęście też mi w miarę dopisywało, a na pewno ani razu mi nie przeszkodziło w niczym. Za to mam teraz dużo więcej doświadczenia co do takich turniejów i następnym razem na pewno lepiej się przygotuje i mam teraz większe pojęcie o ewentualnej budowie drużyny. Co do wyniku drużyny też jestem zadowolny. Nie jest to co prawda 5:1, z którego byłbym super zadowolony, i naprawdę zabrakło nam do tego 5:1 bardzo niewiele. Przegraliśmy tylko z dwoma bardzo dobrymi drużynami, z czego przegrana z Amerykanami w mojej opinii wynikała głównie ze stresu, że trafiliśmy na taką drużynę już na początku. Ja sam popełniłem tam mega błąd i szczęście mi dopisało, że nie przegrałem. Uważam, że to 4:2 było tym na co nas jako drużynę było w pełni stać. Do 5:1 zabrakło trochę szczęścia. Chciałem jeszcze tutaj wyrazić swój podziw dla Torresa, którego wybraliśmy na 5, i który miał chyba na sobie największą presję. Udowodnił wg. mnie w pełni, że zasługiwał na to miejsce w drużynie, robiąc 4:2 (3 mecze, które miał wygrać to wygrał, przegrał jedno 50/50 z eVayl, wyciągnął mega z dupy MU z trollami i prawie wyciągnął dwa kolosy Craiga Conroya). Dziękuję całej drużynie, było to dla mnie super przeżycie, naprawdę daliśmy z siebie wszystko. I dzięki za doping jeszcze raz :)
Ostatnio edytowano środa, 8 października 2014, 20:51 przez kondzioro, łącznie edytowano 1 raz
<<

Torres

Avatar użytkownika

Posty: 5287

Dołączył(a): poniedziałek, 18 lutego 2013, 10:37

Lokalizacja: Warszawa

Frakcja: Cygnar

Post wtorek, 7 października 2014, 20:04

Re: Moje gry na WTC

Pozwolę sobie wkleić tu również swoje gry.


Gra numer 1. USA Stripes, Craig Conroy, pHaley. Wziąłem eCaine'a.
Zostałem rzucony na MU, z którym nikt nie chciał grać. Moje szanse ocenialiśmy na jakieś 20% (a nie jak Chomik pisał "lekko pod górkę) i teoretycznie "mogłem" to przegrać.
Wszystko szło zgodnie z planem (przeciwnika, nie moim :P) do momentu, w którym Craig popełnił błąd. Bał się, że mu zrobię Gate Crashera na twarz, więc nie rzucił Bariery, postawił Covering Fire przed krasnoludami i oddał mi turę. Wiedząc, że lepszej szansy nie dostanę przerzuciłem Arcane Shielda na Forgeguardów, wbiłem Harma w Stormwalla (Arcane Vortex go oczywiście zdjął) i wszarżowałem młociarzami w kolosa. Z siedmiu doszło czterech (W sumie statystycznie. Zabijał ich na "8") i udało mi się dobić kolosa Featem.
W tym momencie sytuacja na stole wyglądała tak:
Przeciwnik miał Galleona, Dougala, Sentinela (bardzo z tyłu), Gastonne'a (oczywiście na maxa z tyłu) i casterkę. Ja miałem 2/3 armii. Przede wszystkim cztery trolle i trzy krasnoludy przed Galleonem oraz Boomhowlera dającego -2 Mat/Rat kolosowi. Mogłem albo zostać casterem w zasięgu Draga kolosa w okopie na trzech Focach i liczyć, że nie przyfarci na jednym rzucie albo wyteleportować się w ogóle poza zasięg dział Galleona. Wybrałem to drugie bo pomyślałem, że nie ma szans zabić mi samą Haleyką modeli przed swoim kolosem. Niestety stało się właśnie to ^^ Haleyka trafiała krasnoludy bez problemu, ale zabijała je na nieboostowanych "7". Potem rzuciła Chain Lightninga w trolle i idealną ilość przeskoków (wliczając ten w Galleona). Kolejne cztery nieboostowalne "7" na ranienie trolli nie było problemem a ja nie zdałem żadnego Tougha.
Kolos podlazł, wyhaczył mi 9 hapsów blastami (szansa na to, że blasty nie obejmą Caine'a była mała, ale jednak jakaś tam była) a potem Craig zaczął myśleć. Jeden atak, jeden Foc. Blastem musiałby rzucić "16" na trzech kościach, więc zdecydował się zboostować trafienie. Udało mu się wykulać "12" na trzech kościach i było po grze.
Ilość mojego pecha i farta przeciwnika była przerażająca :P
Gra była strasznie przyjemna a Amerykanie to bardzo spoko ludzie!

Gra numer 2. Portugal Prime, Joao Morrais, pHexeris. Wziąłem eCaine'a.
Wylądowaliśmy w cudownie wyluzowanym i przesympatycznym warzywniaku. Znowu dostałem MU pod górę (dwa Skorne'y, z których wybrałem nieco lepszy dla siebie). Na poziomie rozpisek szanse oceniałem na 40%. Gra była bardzo długa. Pod koniec na stole stał eCaine, jakieś trzy moje modele i ze dwa przeciwnika. Miałem w tej grze sporo pecha bo Magic Bulletami nie mogłem wyciągnąć ani Orina ani Marketha (a bardzo się starałem!), ale przynajmniej Handler, który doszedł do Aiyany jej nie zabił i dzięki temu mogła pocałować Tiberiona co przypieczętowało moją wygraną.
Gra była strasznie przyjemna a Portugalczycy to bardzo spoko ludzie!

Gra numer 3. ONZ, David Smith, eVayl. Wziąłem eCaine'a.
Tutaj teoretycznie mieliśmy naprawdę dobre pairingi, ale w praktyce wyszło raczej słabo. Powiedziałem chłopakom, że normalnie lubię grać na eVayl, ale nie na takich stołach. Oceniałem więc MU nie na lekką przewagę dla siebie (jak pierwotnie zakładałem) a na klasyczne 50% (wygram albo nie). W mojej drugiej turze Caine zabił kociołek, wyteleportował się najdalej jak mógł od Vayli. Nie miałem lepszego miejsca do schowania niestety. David w swojej turze pomyślał, wyczyścił trochę środek stołu i dopchał się na styk zasięgami do mojego castera. Klasyczne CK, które mógłby zatrzymać tylko jeden troll zdający ze dwa Toughy na 4+ :P
Gra była strasznie przyjemna a Gracze UN to bardzo spoko ludzie! Poza Katem. On jest zajebiście spoko ludziem.

Gra numer 4. Finland White, Janne Mikola, eMorvahna. Wziąłem pHaley.
Pairingi poszły nam bardzo dobrze. Mieliśmy cztery stoły do przodu. Na początku chciałem wziąć eCaine'a, ale jak popatrzyłem na rozpiski przeciwnika to doszedłem do wniosku, że zaryzykuję z pVictorią. Gra do połowy szła po mojej myśli. W swojej drugiej turze zabiłem dwadzieścia dwa modele (moja żona myślała, że jakoś super mi szło, ale wyprowadziliśmy ją z przeciwnikiem z tego błędu :P). Miałem trochę pecha, że nie udało mi się ściągnąć Morraiga z wilka (nie trafiłem zboostowanym strzałem z dużego działa, z Barierą) i dużego pecha, że trzy Nysski nie zabiły dwoma CRA drzewka przez co nie zdobyłem punktu. Janne wrócił całą armię i zaczęło się od nowa. To było do przewidzenia. Wyczyściłem strefę, wbiegłem w nią casterką (2-0) i zablokowałem drogę kolosem, który zrobił sytego Swipe'a :P
W swojej turze Fin wbił Stalkera z Primalem w kolosa, zniszczył go i wbiegł Morraigiem (!!!) w strefę żeby blokować scenariusz.
Nie zostało mi wiele na stole. Po jednej stronie miałem ATGMów i Blazersów wybijanych powoli przez Skinwalkerów a po drugiej była Haleyka, uciekająca (oczywiście musiałem rzucić "11" :P) trzynastka i 90% oddziału Nyssów. Nie pozostawało mi nic innego jak gra na scenariusz. Victoria zaszarżowała w Morraiga i ściągnęła go z wilka. Rzuciła Barierę i została na 1 Foc (4-0). Nysski dobiły Lorda i poustawiały się tak żeby blokować dojście do strefy.
Jedyną opcją dla przeciwnika była próba zasadzenia dupo CK (jakieś 20%?). Zamiast tego zapomniał o tym, że Gorax nie wbiegnie w strefę i zabił eKozą kilku Nyssów. Wyczyścił jeszcze drugą strefę żeby zdobyć dwa punkty i podał rękę (6-2 dla mnie).
Gra była strasznie przyjemna a Finowie to bardzo spoko ludzie!

Gra numer 5. Slovakia, Martin Polak, eHaley. Wziąłem pHaley.
To była gra, którą miałem wygrać. No to wygrałem. Przeciwnik zaskoczył mnie trochę bardzo agresywnym dominowaniem mojej flagi po turze swojego feata, ale później dopchałem tam Stormwalla i pod Barierą zacząłem kontrolować sytuację przy stanie 2-0 dla niego. Wiedząc, że kolos jest nie do ruszenia przez kawalerię (brak szarży i Flanki bo skupiłem się na wybijaniu Halabardników), przeciwnik próbował zrobić dupo CK. Musiał najpierw zaszarżować swój model JWC (przez ciężki teren. miał zasięg na styk) żeby rzucić Arcane Shielda na Lancera (w walce z kolosem), wyjść Arc Node'm z walki (dostał 12 obrażeń, ale niestety w czwartą kolumnę a nie trzecią) i rzucić Telekinezę z "12" na trzech kościach w pHaley w okopie. Miał tylko jedną szansę bo miałem 1 Foca na zdjęcie pierwszego czaru. Nie wyszło i potem zabiłem kolosem casterkę przeciwnika. Nawet gdyby wyciągnął mnie z Trencha; jedynymi modelami, które mogły bić było dwóch-trzech (nie wiem czy ostatni miałby zasięg) kawalerzystów z Dead Eyem. Trafialiby na "10" i biliby na -2, więc też musiałby bardzo ładnie kulać.
Gra była strasznie przyjemna a Słowacy to bardzo spoko ludzie!

Gra numer 6. Australia Gold, Jeff Traish, eMadrak. Wziąłem eCaine'a.
Znowu dostałem grę, którą "mogłem" przegrać ku chwale ojczyzny. Szanse oceniałem na maksymalnie 20% (a nie tak jak pisał Chomik "leciutko pod górę"). Udało mi się wygrać tylko dlatego, że przeciwnik popełnił duży błąd i zbyt mocno zaangażował się w zdobywanie strefy trzymanej przez Ol'Rowdiego i Boomhowlerów wspieranych przez Gormana. Jednocześnie mocno zignorował strefę, w której ja zamierzałem punktować. Gdyby szedł środkiem Wardersami albo gdyby nie zastawił "mojej" strefy Shamblersami (przez co nie mógł w nią wbiegać twardszymi modelami), byłoby źle. Ogólnie przez całą grę prześladował mnie pech. Ol'Rowdy nie potrafił trafiać Wardersów na "4", Gorman jak zwykle nie trafiał swoimi bombami (raz próbowałem wcelować trolla w plecy, stojąc i też nie mogłem :P) a Jeff zdawał zatrważającą ilość Toughów. Zrównoważył to jednak jego drugi błąd, ale o tym za chwilę. W swojej trzeciej turze zniszczyłem Objective i zdominowałem strefę zdobywając trzy punkty. W odpowiedzi Jeff wcisnął co mógł żeby blokować scenariusz. Było tam czterech Burrowersów, dwóch Wardersów, Bokor i ponad dziesięciu Shamblersów. Chciał jeszcze utrudnić mi życie i dać Zombify zombiakom, ale okazało się, że jeden z nich jest poza Commandem lidera :D Pozostawało mi zdobyć ostatnie dwa punkty. Z Shamblersami poszło oczywiście łatwo, ale ilość ataków, które władowałem w te sześć trolli była zatrważająca. Dość powiedzieć, że zużyłem osiem (!!!) ataków featowych żeby zabić dwóch zharmowanych i poranionych Wardersów. Ostatecznie został mu jeden Pyg otoczony przez pięciu Forgeguardów. Nie zdał Tougha za drugim razem i podaliśmy sobie ręce.
Gra była strasznie przyjemna a Australijczycy to bardzo spoko ludzie!

Ogólnie jestem zadowolony. Miałem trzy bardzo ciężkie MU i dwa z nich pocisnąłem a trzeci przegrałem przez pecha/farta. 4-2 w takiej sytuacji to bardzo zadowalający wynik. Szkoda tylko, że nie udało nam się wygrać jednego meczu więcej. Top10 było w zasięgu ręki a tak skończyliśmy na 15 miejscu z powodu SoSa (nie)generowanego przez Portugalczyków.
<<

kondzioro

Posty: 1370

Dołączył(a): poniedziałek, 18 lutego 2013, 18:56

Frakcja: Cryx

Post środa, 8 października 2014, 21:20

Re: Moje gry na WTC

Uzupełniłem swoje gry.
<<

Chomik

Posty: 3659

Dołączył(a): poniedziałek, 18 lutego 2013, 09:29

Frakcja: Trollbloods

Post środa, 8 października 2014, 23:44

Re: Moje gry na WTC

Konradzie :P poprawki

vs Australia - Karol mial mu 80% - tak jest w moim tablecie i aplikacji oznaczony :P
vs Finlandia - faktycznie mowiles Karolowi ze bedzie mial "srednio" bo jakis helldiver go dopadnie w koncu, ale Karol twierdzil "ze pocisnie ten matchup doswiadczeniem" :P
Ludzie twierdzący że orboros jest broken cierpią na chroniczny zanik zdrowego rozsądku ;)
<<

Kat

Avatar użytkownika

Posty: 7473

Dołączył(a): poniedziałek, 18 lutego 2013, 02:56

Lokalizacja: D-ca

Post czwartek, 9 października 2014, 00:31

Re: Moje gry na WTC

rawo kondzior jesteś solo 3 ;)
<<

Torres

Avatar użytkownika

Posty: 5287

Dołączył(a): poniedziałek, 18 lutego 2013, 10:37

Lokalizacja: Warszawa

Frakcja: Cygnar

Post czwartek, 9 października 2014, 12:11

Re: Moje gry na WTC

Konrad, bardzo przyjemnie się czyta Twoje raporty. Cieszę się, że pokazałeś z jakiego klubu jest najlepszy Cryx w Polsce ;)
<<

melfist

Avatar użytkownika

Posty: 1605

Dołączył(a): wtorek, 19 lutego 2013, 00:19

Lokalizacja: Warszawa

Frakcja: Cryx

Post czwartek, 9 października 2014, 20:39

Re: Moje gry na WTC

Gratuluje wyniku, szkoda ze nie 5-1 ale itak jestescie super! Czuć ze w Warszawie poprzeczka jest dużo wyżej, dzięki za to! Czekam na Final kiedy Reckless przegrywa z Cautious przez locki :>
<<

Torres

Avatar użytkownika

Posty: 5287

Dołączył(a): poniedziałek, 18 lutego 2013, 10:37

Lokalizacja: Warszawa

Frakcja: Cygnar

Post czwartek, 9 października 2014, 21:03

Re: Moje gry na WTC

Wiktor, jesteś genialny ^^ Wmówimy Orkishowi i Tutajcowi, że będzie tylko pięć rund!
<<

Orkish

Avatar użytkownika

Posty: 859

Dołączył(a): wtorek, 19 lutego 2013, 01:16

Lokalizacja: Ursynów

Frakcja: Cryx

Post wtorek, 14 października 2014, 11:46

Re: Moje gry na WTC

Tak się zastanawiałem co oznacza wygrać trollami przez doświadczenie z pskarre :)

Fin nie miał Darragha a żeby zabić Darragha potrzeba poświęcić minimum 10 pkt rozpiski :)

Btw. Charles z team stripes zdołał go "fartem" zdjąć z konika pod featem skarry i BD, ravagorą, scytheanem i aniołem :)

To była bardzo smutna dla legionu bitwa.
Tak. Pozjadałem wszystkie rozumy.
<<

Tutajec

Avatar użytkownika

Posty: 3105

Dołączył(a): wtorek, 26 lutego 2013, 03:18

Frakcja: Protectorate of Menoth

Post wtorek, 14 października 2014, 16:57

Re: Moje gry na WTC

Hmm 10 pkt no ja podbijam, myśle ze mniej. W cryxie 3 bane knightow pod pSkarre

Powrót do Raporty z gier

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości

cron