Jak się okazuje sporo z was grało jedną z najsłabszych armii
(przed erratą)
Ja przegrywałam ze wszystkim, a na domiar złego spotykały mnie jakieś kompletnie niesprawiedliwe rzeczy. Pamiętam szczególnie jedną z bitew z pulpetami męża. Pierwsza tura, głupawy strzał z krasnoludzkiej balisty, niezdany 'look out', d3 rany, niezdane 'wardy' i... czarna rozpacz. Żadne "Ale... jeszcze możesz wygrać kochanie, no zobacz masz jeszcze dużo tych swoich elfów". - "Ale... to mój generał, on miał żonę... dzieci miał, i w ogóle..." . Potem następowała chwila ciszy nad duszą poległego i gra rozpoczynała się od nowa z wynikiem 1:0 dla Torresa. Moją przypadłością było emocjonalne nastawienie do oddziałów, i absolutnie kompletnie nie obchodziło mnie co jest dobre 'ekonomicznie' w rozpisce. Dlatego tacy BG z halabardami trzymali dużo punktów, a robili tyle co nic. Kolejna dziejowa niesprawiedliwość dotyczyła moich bestii. Jak kobieta ma hydrę na stole, to liczy na odrobinę krwi. Nie żeby kobiety były żądnymi krwi istotami... ale takie od czasu do czasu.... poprawia humor, prawda?
Oto więc pięciogłowy potwór z ostrymi zębiskami wpada na Wampirzego Lorda. Widzę oczami duszy i wyobraźni tą szykującą się rzeź! Czuję ostrość kłów, ryk bestii i to rzadkie ( w zasadzie kompletnie obce) kiełkujące poczucie triumfu. Ale nieeee! Ale nieeee! < naśladuje Wójcika z Ani Mru Mru>. Lord rzuca 'Hand of dust' , dotyka opuszkiem palca uoosobienia mojej dumy i nadziei i zamienia ją w kurz. Mam wtedy oczy kota w butach ze Shreka i trzymam w ustach rozpiskę.
Jak byście byli ciekawi jak się gra z kobietą - no to ze mną tak się grało. Oczywiście zdarzały się i dobre momenty w mojej dowódczej karierze. Jakies dobrze walnięte Dominiony, Arnizipale, jakiś zasadzony Killing Blow na ważniaku przeciwnika. Mam sentyment do tego klimatu, z resztą jak uczy doświadczenie głeboki dekolt (zupełnie niewyrachowanie!) potrafi nieco rozproszyć oponenta. No i przy okazji grając DE można poznać przyszłego męża
A potem taki Khador i kobieta się gubi. Nie jest już bowiem graczem, który patrzy na przeciwnika ( a moimi przeciwnikami byli zazwyczaj chaosyci, wampiry i inne straszne PG) i zastanwia się - jak najmniej stracić. Mam klocki, mam rzeźników na koniach ( Fenrris zdejmujący z wierzchowca pania Laddermore free strikiem), jakieś maszynki do mielenia w postaci doom reaverów. No tego się nie da tak... To nie po bożemu... Miłe , ale jakieś nie do końca już pasujące
Jedni mówią: "Ta szklanka jest w połowie pełna". Drudzy: "Szklanka jest w połowie pusta". Jednak świat należy do tych, którzy patrzą na szklankę i mówią: "Co jest z tą szklanką? Przepraszam bardzo... To ma być moja szklanka? Nie wydaje mi się. Moja szklanka była pełna. I większa od tej!" T. Pratchett, "Prawda".