wtorek, 29 września 2015, 22:40 przez sHEPT
Z grubsza jestem za fpa, takim z luźniejszym (znaczy można przymykać oko na brak podstawki tam czy podkład tu ale naprawdę bez przesady). Przepuściłbym jakiegoś solosa czy kilka modeli z oddziału, ale nie więcej.
Tak jak fluffy pisał jak się niema fpa to się o masterach nie myśli. Poza tym większość amii to jest 30/50 modeli i to naprawdę da się pomalować dość szybko własnymi siłami lub u kogoś (kurcze jak grałem w 40k żeby grać na masterach miałem ze 250 ludków pomalowanych). Jak zniesiemy fpa to od razu spadnie motywacja do malowania i zostaniemy z niepomalowanymi armiami, a to na prwde obniża przyjemność z grania.
Dla mnie najbardziej w kwesti fpa brakuje kompleksowego motywowania.
przydały by się w WM&H turnieje klasy chelek. Czyli turnieju większego dwudniowego, międzymiastowego, lepiej punktowanego do ligi (ale nie tak jak master, no i wchodzącego w inny "slot" rankingowy) ale bez wymogu fpa. Taki turniej pozwala załapać bakcyla nowym i zmotywować ich do malowania, bo już było fajnie a na masterze jest jeszcze lepiej ale trzeba pomalować.
Przydało by się jakieś motywowanie też na poziomie lokalnych turniejów, i 5 zł taniej jest tu słabym rozwiązaniem. Tu warto zauważyć że Journeyman League jest super sprawą w kwesti takiego motywowania, naprawdę aż chce się coś tam popaciać, pochwalić si i jeszcze załapać kilka punktów.
bo
7" to ja się ruszam grając z kolegami
8" jak szanuje przeciwnika
9" jak wałuje
a 6" gdy za bardzo spinasz poślady