piątek, 8 kwietnia 2016, 11:15 przez doctorkoza
Niestety Mateusz ma w 100% rację:/ z naszej, wmkowej perspektywy Ragnarok to miejsce zajebiste.
Zaraz pod Gnomem, świetne piwo i zero problemu żeby rozłożyć się ze stołem do gry, albo zombiakami.
Ale my jesteśmy tak marginalnym środowiskiem w odniesieniu do ludzi, którzy przesiadują w barach że nie ma o czym mówić.
Żeby Paweł wytrzymał na sprzedaży samych browarów, to musiał by mieć pewnie niemal 100% obłożenie przez cały tydzień.
A wiadomo też jak to bywa - przychodzi piątka licealistów biorą grę, kupują jedno piwo i siedzą nad tym przez 2h - tak to się nigdy nie zarobi, a już na pewno nie w tak 'małym' mieście jak b-b.
Niestety ci którzy chcieli pograć w planszówki, często nie napędzali obrotów, a ci którzy chcieli się iść najebać i wydać hajsy nie przychodzili do Ragnaroka.