Gra nr. 6, finał przeciwko Krawat Przeszedłem długą i męczącą drogę do tego finału. Klasyfikacja naliczyła mi monstrualny SOS, więc paradoksalnie była to najmniej stresująca gra - to już była kwestia czy będę pierwszy czy drugi. Dodatkowo, mój przeciwnik zlockował się na listę, więc miałem komfort dopasowania swoich rozpisek do jego jednej. Jedyny problem był taki, że znowu gram z czymś (Coven) po raz pierwszy w życiu, chociaż do tej pory miałem raczej dobre wyniki przeciwko Cryxowi. Podczas rozmów z przeciwnikiem jeszcze poza stołem zdecydowałem się na Baldura. Skusiłem się tym, że nie jest w stanie przebić się przez mój arm i w miarę dogodnym scenariuszem. Mogło być to wielkim błędem, bo kiedy podeszliśmy do stołu zobaczyłem monstrualny impas po jednej ze stron, który uniemożliwiałby poruszanie się dwoma huge base...
rozpiska Krawat:[Theme] Scourge of the Broken Coast
(Coven 1) The Witch Coven of Garlghast [+26]
- Deathripper [6]
- Seether [13]
- Seether [13]
Ragman [4]
Satyxis Raider Captain [0(4)]
Satyxis Raider Captain [0(4)]
Satyxis Blood Witches (min) [8]
- Satyxis Blood Hag [0(4)]
Satyxis Blood Witches (min) [8]
- Satyxis Blood Hag [4]
Satyxis Gunslingers [7]
Satyxis Raiders (max) [16]
- Satyxis Raider Sea Witch [3]
Satyxis Raiders (max) [16]
- Satyxis Raider Sea Witch [3]
... na szczęście wygrałem rzut na zaczynanie i bez większego zastanowienia wybrałem stronę która dawała więcej swobody. Wykonałem jeszcze kilka pomiarów czy Shifting Stone są w stanie przeteleportować Battle Engine za impas (owszem) po mojej stronie i w zasadzie byłem gotowy do rozstawienia. Starałem się to zrobić jak najszybciej, ale i w miarę rozsądnie, więc przygotowałem sobie wcześniej plan deploymentu i tylko obserwowałem rozstawienie Krawata czy muszę się jakoś skorygować. Widząc ilość modeli po stronie przeciwnika i skromną ilość własnych, wiem, że jest realna szansa zakończenia tego na czas. Zakodowałem też, że po przeciwnej stronie jest Curse of Shadows i przeciwnik może wykorzystać to do ewentualnej asasynacji, więc Baldurem grałem jak najostrożniej tylko potrafiłem.
Przed grą Krawat zapytał czy może mieć przy stole kibica na co odpowiedziałem, że to zależy od zachowania owego kibica i na koniec będę mieć do tego komentarz.
Scenariusz to
Standoff (dwa kółka, dwa prostokąty, dwa objectivy) - wbrew ogólnemu przeświadczeniu i głosów ludu przed grą, że jest dla mnie niekorzystny, ja bardzo lubię grać go Baldurem i nie dałem się przekonać, że jest inaczej.
1. Krawat biegnie wszystkim do przodu, Satixy dostają +2 do DEF na strzelanie. Ja podchodzę bez pośpiechu i strzelam po tym co mogę zostawiając jakieś podpalenia i electro field. Lecą Rootsy na kluczowe elementy. BE schowany za impasem i w kamieniach poza zasięgiem.
2. Satixy jammują Małpę, Seether ustawia się poza 5" od niej, drugi ustawia się przyczajony na objective z upkeepem przyspieszajką. Satixy biegną do BE. Coven mówi FEAT. Ja w swojej turze czyszczę blokujące moim modelom Satixy na drodze, teleportuje Fulcrum za impass, Małpą trampluję do Seethera, bo jest FEAT Coven (po turnieju były wątpliwości dlaczego po prostu nie podszedłem, ale zależało mi, żeby być jak najbliżej objective przeciwnika, a nie chciałem tego mierzyć, żeby nie zdradzać kolejnych ruchów), ale nic nie trafiam. Robię trochę pew pew pew i Baldurem odpalam FEAT, a później kładę murek, żeby utrudnić życie Seetherowi który czai się na objective. 1:0 (bo zabrakło ataków, żeby się oczyścić we własnej strefie)
3. Seether leci na objective, ale nie udaje mu się zabić. Satixy szarżują w BE z bonusem Dark Shroud od Ragmana i Curse of Shadows, ale nie udaje im się wykończyć do końca. Trochę supportu straciłem w tym Blacklada i kamień. Rzuty po stronie przeciwnika raczej były niefortunne, a że to moja tura FEAT to ogólnie mi się poszczęściło... 2:0 Ja w swojej turze miałem do wyboru przywrócenie BE do zdrowia kamieniami i Shaperem, albo oddać go i wykorzystywać teleport kamieni i spraye blackladów. Zdecydowałem, że poświęcę BE, bo i tak czuję się zbyt zagrożony Baldurem i szkoda mi będzie rzucać Rootsy w niego. Robię kolejne spraye, Megalith ledwo ubija Seethera przy Małpie (fatalne rzuty na dmg teraz po mojej stronie) i nie starcza mu furii na geomancy. Plamniki robią pew pew pew w Seethera z upkeepem i go ściągają, skupiamiam się na oczyszczeniu swojej strefy a Małpa szarżuje objective w strefie przeciwnika i zabija. 2:2
4. Satyxy ubijają BE przy pomocy podtrzymanego Curse of Shadows. Po lewej Satyxy i wiedźmy obiegają stół, a po prawej psują mi kamienie i chyba Blacklada. Coven ucieka od Małpy i chyba zepsuto mi objective. 2:4 Ja czyszczę lewą strefę jak mogę wrzucam kamień do prawej i sprzątam kolejne Satyxy. Baldur cały czas campi i Rootsuje schowany za Plemnikiem 4:4
5. Krawat próbuje czarami zabić Plemnika przed Baldurem (Baldur jest do niego plecami, żeby bronić się przed obiegającymi stół Satyxami), ale czary odbijają się od jego pancerza. Odchodzą jakieś manewry jeszcze, ale gra ma się ku końcowi tzn. mam przewagę na attrition i zacząłem odbijać się z punktami scenariuszowymi, a w dodatku mam więcej czasu na zegarze.
Krawat się clockuje i kończymy ostatecznie z wynikiem 9:6 w CP
Baldur wygrywa na Death ClockNie opisałem tej gry zbyt dokładnie, bo nie pamiętam wszystkich niuansów, ale będzie video dla każdego kto jest ich ciekawy. Bardzo dobra gra po stronie Krawata mimo niekorzystnego matchupu i niefortunnych kości, kiedy były najbardziej potrzebne. Już w 3ciej turze zauważyłem gdzie ta gra zmierza i wyluzowałem, bo wcześniej nie byłem zbyt pewny siebie. Tendencja była taka, że z tury na turę ja traciłem pare hit boxów, a przeciwnik parę modeli, a tym samym siłę przebicia i liczebność contestowania.
To koniec tego turnieju, zdobyłem 1-wsze miejsce z najwyższym SOSem z całej klasyfikacji. Przez większość gier towarzyszyło mi szczęście, bez którego niespecjalnie miałbym szansę na taki wynik. Zabawna dygresja jest taka, że kiedy zaczynałem grać postanowiłem, że jak wygram Mastera to sprzedaje figurki i odpuszczam dalsze granie, bo kosztuje mnie to hobby zbyt dużo wyrzeczeń - nie planowałem jednak, że wygram tego Mastera po zaledwie kilku miesiącach grania, więc trochę przypał... muszę złamać to postanowienie i postawić sobie jakiś wyższy cel. Dziękuję wszystkim swoim przeciwnikom za dobre gry, kibicowanie, wszystkie rady na przyszłość i analizy rozgrywki po zakończeniu - bardzo to doceniam. Podziękowania należą się również Librze za to, że znajdywał czas, żeby wielokrotnie przyjechać do mnie i wspólnie przygotowywać się do Mastera. Whydakowi, który również pomógł mi w przeddzień turnieju ograć matchup na Legion w niekorzystnym dla mnie setupie, które to Legiony ostatecznie dzielnie przyjęli na klatę za mnie Heru i LosKamilos
Jeśli chodzi o komentarz do wcześniej wspomnianego kibica to uważam, że na przyszłość powinien znaleźć się w regulaminie punkt o poszanowaniu stołu turniejowego. Niejednokrotnie odpowiadał na moje pytania do przeciwnika i było to dekoncentrujące. Przez chwilę poczułem się jakbyśmy grali 2:1, dosłownie. Kiedy gra wymagała ode mnie koncentracji, która była utrudniona poprosiłem wreszcie o ciszę, ale nie poskutkowało na długo. Wiem, że to moja wina - powinienem był zatrzymać czas i stanowczo wyprosić od stołu lub zawołać sędziego, ale w takim momencie, często skupiony na grze i pod presją czasu nie jestem w stanie się oderwać i właściwie zareagować. Fajnie byłoby, gdyby w przyszłości zwrócono większa uwagę na ten problem.
oto puchar z turnieju i w gratisie Kruker w odbiciu, bo po powrocie na południe nie mogliśmy powstrzymać się od jednej, ostatniej partyjki #WMasocHiści