Raport z zielono górskiego mastera by Jasio
![Wink ;)](./images/smilies/icon_e_wink.gif)
Points: 50/50
Harbinger of Menoth (*5pts)
* Devout (5pts)
* Judicator (18pts)
* Hierophant (2pts)
Avatar of Menoth (11pts)
Choir of Menoth (Leader and 3 Grunts) (2pts)
Exemplar Errants (Leader and 9 Grunts) (8pts)
* Exemplar Errant Officer & Standard Bearer (2pts)
Exemplar Errant Seneschal (2pts)
Rhupert Carvolo, Piper of Ord (2pts)
The Covenant of Menoth (2pts)
Vassal Mechanik (1pts)
Tiers: 4
Grand Exemplar Kreoss (*6pts)
* Fire of Salvation (9pts)
Daughters of the Flame (Leader and 5 Grunts) (5pts)
Exemplar Bastions (Leader and 4 Grunts) (8pts)
Exemplar Errants (Leader and 9 Grunts) (8pts)
* Exemplar Errant Officer & Standard Bearer (2pts)
Exemplar Vengers (Leader and 2 Grunts) (7pts)
Knights Exemplar (Leader and 5 Grunts) (5pts)
Knights Exemplar (Leader and 5 Grunts) (5pts)
Exemplar Errant Seneschal (0pts)
High Exemplar Gravus (5pts)
Knight Exemplar Seneschal (0pts)
Wybrałem Harbi, bo wciąż ją testuję, a gdzie mam jej nie sprawdzić jak nie na dużym turnieju? Rozpa pod Harbi ogólnie była jednym wielkim testem, bo judicator’a również wystawiałem pierwszy raz w życiu, więc tym bardziej byłem ciekaw jak to będzie działać . EKreossa wziąłem, bo mam go ogranego, lubię go, pasuję pod mój styl gry, jest piekielnie mocny i najbardziej w menocie podobają mi się właśnie Exemplarzy.
Raporty piszę 3 dni po samym turnieju, więc nie będą zbyt szczegółowe, gdyż zwyczajnie w świecie już tych gier do końca nie pamiętam. Skrobnę jednak to co mi najbardziej zostało w pamięci po nich.
W pierwszej bitwie trafiłem na Chomika z pKRuegerem i bodajże eBaldurem z tego co pamiętam. Pomyślałem, że całkiem nieźle trafiłem, bo nigdy z nim nie grałem, więc może dowiem się czegoś nowego. Zdecydowałem się na Harbi, myślę, że mogła tutaj sporo namieszać, Chomik zdecydował się na pKruegera. Scenariusz to było chyba incursion, nie pamiętam dokładnie
![Wink ;)](./images/smilies/icon_e_wink.gif)
![Smile :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
W drugiej bitwie trafiłem na Kondziorro z dobrze znanym i lubianym przeze mnie pGaspym oraz eGoreshadem. Przeciwnik mi znany, armia również, bo sam nią gram, tak więc przynajmniej nie bałem się, że natnę się na jakiś myk, który będzie mi obcy
![Wink ;)](./images/smilies/icon_e_wink.gif)
W trzeciej bitwie przyszło mi grać z Dark_Wonderrer’em. Miał do wyboru Brisbane’a i eHaley, całe szczęście dla mnie nie miał w swoich rozpach Stormwall’a. Całą grę wygrały mi daughterki. Scenariusza niestety nie pamiętam, wiem, że było wielkie kółko po środku. Jak ktoś pamięta scenariusz z trzeciej gry może mnie poprawić. Nie wiedziałem co wybrać, ale znów się trochę przestraszyłem, że nie ograna przeze mnie Harbi może zjechać do boksu więc wziąłem eKreossa. Mój rywal wybrał Brisbane’a. Bardzo nie lubię grać z cygnarskim murzynem, ale przeciwnik grał nim zupełnie inaczej niż PeterO, który zawsze mnie nim męczy. Nie biegł na CK, ale raczej skupił się na wyniszczeniu mi armii. U mnie po lewej stronie erranci, po prawej daughterki, reszta armii raczej standartowo, po środku Gravus, FoS, bastioni z casterem, na flankach po jednym unicie rycerstwa, kawaleria gdzieś tam sobie maszerowała. Daughterki bieg, erranci bieg i liczę, że jakoś to przeżyję. On w swojej turze strzelał mi po errantach i daughterkach, utknął precursorami w lesie, a jack’ami z Brisbanem wśród córek ognia. Ja w kolejnej swojej turze dalej daughterkami blokowałem modele przeciwnika, errantami wbiłem się w huntera, Precursorów i Ranger’ów. Reszta armii oczywiście bieg. Kolejna tura to epicki free strike od jednej z córek w murzyna, który otrzymał chyba z 5 woundów ( wcześniej miał bodajże wbite 2 od jakiegoś śmieciowego bicia ), feat i mordowanie mi armii. Zabijał mnie bardzo słusznie, najpierw FoS, potem armia, na końcu seneszal. Gdy właśnie miał mi ubić ostatni kluczowy model w tej rozpie czyli spieszonego Gravus zorientował się, że brak mu strzałów. Ja w swojej turze zaszarżowałem eKreossem w swojego bastiona, odpaliłem feat’a, szarża trzema córkami w Brisbane’a, 9 woundów bez rzutu kością, potem szarża Gravusa i kolejne C.K. w moim wykonaniu.
W czwartej bitwie spotkałem się z Arhainem. Przeciwnik również mi znany, ale strasznie kłopotliwy dla mnie. Nigdy nie mogłem przeskoczyć trolli w jego wykonaniu. Scenariusz to był bodajże close quarters przeciwnik posiadał pDoomshaper’a na tierach oraz bodajże pMadraka, ale głowy nie dam. Trolle są strasznie twarde i znów bałem się brać Harbi więc asekuracyjnie wziąłem eKreossa. Przeciwnik jak zwykle lekko podszedł odpalając aurę kamieniem i czekał na moje ruchy. Ja tam coś próbowałem dziabać jego runeshaper’ów ( miał ich chyba z 4 unity ) i tak tylko wbijałem po woundzie – dwóch. W końcu po części świadomie wystawiłem się na C.K. podchodząc eKreossem do znacznika i osłaniając go bastionami. Przeciwnik tak jak myślałem spróbował C.K., który nie wyszedł, bo bastioni dość twardo bronili eKreossa, a że nie ginęli to nie było goud’a. Ostatecznie eKreoss dostał jednego hita od Mulga, a ja zacząłem bić w jego bestie pod moim feat’em. Ściągnąłem Mulga, Earthborn’a, kilku runeshaper’ów. W jego następnej turze on dalej próbował zabić mi eKreossa co Arhainowi powinno wyjść. Miał obrzydliwego wręcz pecha w kościach gdyż trafiał mnie na 8’mkach i jego dwa ataki nie weszły. Jeden był zboostowany, drugi na dwóch kostkach. Nie ma tutaj co dużo do ukrywania – zabiłby mnie gdyby nie jego pech. W mojej turze C.K. to była tylko formalność i zabiłem pDoomyego. Pomimo tego, że wygrałem przez szczęście to cieszyła mnie ta gra bo w zasadzie zagrałem dobrą grę. Pod feat’em gdy biłem w Maulera on zasadniczo powinien zejść, więc też trochę pecha było z mojej strony w końcu także przełamałem złą passę gier z Arhainem
![Wink ;)](./images/smilies/icon_e_wink.gif)
Po pierwszym dniu miałem wynik 3-1 więc całkiem obiecujący. Skoczyłem po bitwie do sklepu po kilka piwek i zacząłem się bawić z innymi graczami. Powspominałem troszkę z D_W MK I, zagrałem w czoko kości i oddałem hajs w grze w poksa po czym poszedłem spać. Następnego dnia czekała mnie gra z eHaley z trzema talerzami.
Tak więc nadszedł czas piątej bitwy ze Sławkiem. Wszyscy doradzali mnie bym wziął Harbi, więc ją wybrałem, co było moim zdaniem błędem. Na tak ciężką grę powinienem imho wziąć coś co mam bardziej ogranego. No nic, rywal wybrał eHaley, a scenariuszem był Incoming. Ja zaczynałem podszedłem lekko do przodu, potem w jego turze odpalił feat’a obejmując mi jedynie errantów, ja w swojej turze tylko kilka strzałów judicatorem z bardziej istotny rzeczy i feat potem on mi zabił Avatara. Mi zabrakło pół cala do szarży w jego Stormwalla i przez to zjechałem do boksu na scenariusz. Nie ma tu za dużo do opowiadania, bo w zasadzie po spalonej szarży judim CookLee zabił mi dosłownie wszystko, a ja nie miałem już siły uderzeniowej. Przegrana 5-0 w cp’kach.
Szósta bitwa to starcie z Rivowym Legionem. Scenariusza także nie pamiętam, znowu tylko wiem, że było to duże kółko po środku
![Wink ;)](./images/smilies/icon_e_wink.gif)
Ten rezultat dał mi 7. Miejsce. Nie najgorzej i nie najlepiej, ale turniej bardzo udany. Wszystkie gry na wysokim poziomie i bardzo przyjemne. Sama organizacja również rewelacyjna gdyby nie tragicznie mała frekwencja miejscowych, był jeden gracz z Zielonej Góry, ludzie co z Wami?!
![Surprised :o](./images/smilies/icon_e_surprised.gif)
![Smile :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)